-Mamo ja nie chcę!
-Nie mam siły!
-Proszę odpuść mi dziś!
-Chcę spać!
-Nienawidzę Cię!
- No przecież mówię, że zaraz!
Jak często słyszymy pytania, prośby, stwierdzenia własnych dzieci? A jak często one do nas nie docierają?
Jak często zbywamy dzieci powiedzeniami:
-Uspokój się !
-Znów wymyślasz!
- To dla Twojego dobra!
- Za moich czasów...,
-Jesteś zwyczajnym leniem !
-Co ja z Tobą mam!
- A córka pani Joli... a syn pani Ani...!
No i najważniejsze, moje ulubione :)
- JESZCZE MI PODZIĘKUJESZ!
W obecnym czasie dzieciaki "kupę" czasu spędzają w szkole. Lekcje obowiązkowe, zajęcia dodatkowe, wyrównawcze, czasem jeszcze świetlica, bo mama do późna pracuje. Przyjeżdżają przed 7:00 i tak do 15:00 lub 16:00 "durczą" w murach szkolnych. Rano dosypiają na świetlicowym, dywanowym łóżku, gdzie tylko się da, przykładają głowę, aby jeszcze choć chwilę zamknąć oczy. Często uskarżają się na ból głowy, brzucha, senność. Odburkują do nauczycieli, czy rówieśników, nerwowo, zdawkowo, na odczep się. Na okrągło strzelają fochy, aż czasem strach zagadać. Stres przed klasówką , kartkówką, pytaniem potęguje wszystkie dolegliwości fizyczne i psychiczne. Czy powinniśmy się dziwić ? Czy powinniśmy stwierdzać tak bardzo dorośle "znów wymyślasz!" . Wydaje mi się, że absolutnie nie! Dlaczego? Ano dlatego, że ten mały człowiek jest zupełnie taki sam jak my. Ma prawo do snu, ma prawo do odpoczynku w domu, w swoim ulubionym miejscu, spokojnego posiłku, relaksu przy głupiej bajce, czy jeszcze bardziej durnej grze. On zwyczajnie a nawet nadzwyczajnie pracuje cały boży dzień. Pomyślmy jak to my ... tak Ty też dorosły człowieku, najmądrzejszy na świecie... jesteś niewyspany, wstałeś lewą nogą, boli Cię głowa, masz stres przed spotkaniem z szefem, boisz się nawalić w pracy, bo każdy przecież zawód jest odpowiedzialny. Jak wtedy funkcjonujesz? Jesteś zły, sfrustrowany, ofochany na cały świat. Marzy Ci się dom, łóżeczko, kocyk i herbatka, do tego durny film i banalna lektura. Po pracy przychodzimy do domu, realizujemy obowiązki domowe lepiej lub gorzej ( może też wcale ... ja od miesiąca uciekam od pokoju z prasowaniem) i zawsze możemy sobie powiedzieć " Co mam zrobić dziś, zrobię jutro". Można? Można. No bo przecież nam wolno. Nasi milusińscy niestety nie mają tak pięknie... Serwujemy im niejako horrory popołudniowe. Po szkole zaraz wszelkiego rodzaju korki, szkoła muzyczna, zajęcia fizyczne. I o ile za fizycznością jestem zawsze, bo strasznie jej mało w pędzie życia, to czy faktycznie dzieciaki chętnie chodzą na dodatkowe zajęcia po szkole, typu: mata, polak, angol, pianino, hiszpański, francuski, chemia, fizyka, taniec, boks, jazda konna, itp,itd. Wracają takie małe flaki do domu około godziny 19:00 i po szybkim jakimś posiłku ( daj Boże ugotowanym w domu, a nie hot dogu ze słynnej stacji paliw) siadają znów do lekcji, bo na drugi dzień trzeba się nauczyć, by nie zawalić średniej. Nieludzki wysiłek do późnych godzin wieczornych powoduje wiele depresji, nerwic, smutków. Dzieciaki jednak nie mają siły przebicia. Robią co im każemy. Na pianino chodzą dla mamy, do bierzmowania dla babci , na chemię dla taty, matę dla dziadka. A co robią dla siebie? Zapytajmy może ich bezpośrednio. Większość z nich w rozmowie ze mną twierdzi, że nie chce robić przykrości innym. Bo mama wierzy w to, że będę mądrzejszy, a mnie to wcale nie interesuje. Nigdy natomiast nie narzekają na zajęcia ruchowe. Tego widocznie im potrzeba.
Pamiętajmy !
- DZIECI TO NIE ROBOCIKI!
- Muszą kiedyś odpoczywać!
- Dlatego wybierajmy mądrze !
- Godziny pracy muszą być higieniczne!
- Nie widzisz postępów, to znak, że Twoje dziecko niekoniecznie chce tam chodzić, to sygnał, że ONO krzyczy ZABIERZ MNIE STĄD!
- WARTO CZASEM ODPUŚCIĆ!
To tak w skrócie.
Wasza belferka