O mnie

Moje zdjęcie
Radomsko, Łódzkie, Poland
Hej! Jestem nauczycielem matematyki i informatyki w szkole podstawowej od ponad 22 lat. Praca z młodzieżą to moja pasja. Lubię rozmawiać z uczniami na różne tematy, nie tylko związane ze szkołą. Staram się zrozumieć Wszystkich bez wyjątku i nie oceniać, bo to nie do mnie należy. Każdy ma prawo do swojego zdania, wolności wypowiadania się, ŻYCIA po swojemu!

wtorek, 7 marca 2023

Jak nie zostałam Piotrusiem i co to ma wspólnego z przekątną prostokąta!

   Dawno temu, w rozmowie z moją mamą (nie lubię stwierdzeń świętej pamięci), bo dla mnie jest zawsze obok, dowiedziałam się, że jestem jak chłopak. W sumie to Ona nawet się nie dziwi, bo miałam być Piotrusiem, przynamniej były takie plany, gdyż na świecie od 5 lat rządziła moja siostra Anna (niesłychanie trudna indywidualistka, introwertyczka, jedynaczka), a jak to rodzice... chcieli mieć parkę. Niestety nie wyszło, plany wzięły w łeb. Z chłopaka nici. Za to wyszłam ja, dziewczyna z wyglądu, wrażliwa jak to na dziewczynę przystało, ale ubierająca się jak chłopak ( do dziś nie lubię trochę spódnic) i co najważniejsze myśląca technicznie. Trochę może przekazano mi w genach. Tata ścisłowiec, mama z racji zawodu techniczna, dziadek elektryk, babcia kucharka ( lubię gotować), druga babcia krawcowa (stąd chyba u mnie szydełko i druty), drugi dziadek "rządzący" ( lubię być przewodniczką)... i tu dochodzę do wniosku, że geny są ważne- taką mieszankę jak ja mam w sobie, to trudno spotkać, a jeśli już, to wytrzymać jest ciężko. I tu trzeba zapytać u źródła. Mój małżonek widząc mnie na cmentarzu nad grobem rodziców, ustawiającą znicze tysiąc razy w lewo i w prawo o milimetr, zawsze powtarza, że boi się, że ja zejdę wcześniej i on źle ( niesymetrycznie ) ustawi te znicze i będę go potem straszyć :). To samo się dzieje w ogrodzie, jak sadzimy krzewy, tu też moje matematyczne geny mają swoje zdanie. No cóż facet ma w sobie dużo cierpliwości. Może postawią mu później pomnik? 

Zawsze lubiłam grzebać, rozkręcać, wybebeszyć i skręcać co się dało, niestety z rzadka się udawało na powrót uzyskać poprzedni stan. Dopiero jak dostałam po łapach od mamy, trochę się moje zapały ostudziły. Obecnie bardzo lubię przyglądać się  fachowcom przy pracy. Lubię podpatrywać jak wykorzystują wiedzę matematyczną ... świadomie lub nie. 

Zachciało mi się kiedyś zmiany mebli, wybrałam się do jednego ze znanych sklepów z meblami i zakupiłam komody ( jak na złość mojemu ślubnemu do samodzielnego montażu). Słyszę tu ciężkie sapanie wszystkich mężów- oni o niczym innym nie marzą jak o skręcaniu mebli w weekend. Tak się i stało u mnie. Instrukcje wyjęte, części rozłożone po całej podłodze, śrubki, klucze, wiertaki, wkrętarki i MY.  Rysunek techniczny to moje zadanie, siła mechaniczna męża. Może i by wyszło wszystko dobrze ...ale o zgrozo! Czemu nie ma w instrukcjach, że NALEŻY SPRAWDZIĆ PRZEKĄTNE TYLNEJ ŚCIANY W MOMENCIE MONTOWANIA PŁYTY?  Podpatrzyłam to kiedyś u stolarza, który montował meble u mojego syna. To on mi zwrócił uwagę na tak banalną rzecz jak przekątne prostokąta. Dzięki temu mebel jest dobrze zmontowany, a szuflady, czy drzwiczki są dobrze dopasowane. Jeśli nie spełniają wymogów, trzeba tak ustawiać zewnętrzne ściany, aby przekątne stały się równe. Panie Darku dziękuję :)

Według własności prostokąta ( tylnej płyty w tym wypadku) przekątne są równej długości 
i dzielą się w połowie . 

To należy zapamiętać z lekcji matematyki z klasy 5tej .




Następnym razem jak zapytacie na lekcji  PO CO TO NAM ? Poszukajmy razem tematu w życiu codziennym. OK?



Wasza belferka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz