Każdy, kto mnie trochę zna... wie, że moją miłością zaraz po rodzinie, po domu ... są góry. Działają na mnie jak narkotyk, w pozytywnym jego znaczeniu oczywiście. Przede wszystkim uspokajają. Czasami potrafię przesiedzieć na polanie lub postać w miejscu gdzie rozciąga się cudny widok i patrzeć, patrzeć i patrzeć. Nie potrafię przelecieć biegiem przez szlak, odptaszkować i go zapomnieć. Muszę chłonąć... Daje mi to bardzo wiele, przede wszystkim spokój na kolejnych kilka chwil w pracy. Każdy z nas ma w sobie sposób na wyciszenie. Jedni lubią morze, inni uprawiają jogę. Walczcie o siebie i swój wewnętrzny ład, to pomaga w życiu, które gna jak oszalałe. Czasem STOP to właściwe słowo.
Wasza belferka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz