Jak nie zabić w dzieciach chęci chodzenia do szkoły !
Temat dość trudny i niestety nie tylko spada na nauczycieli.
W momencie przejścia z przedszkola do pierwszej klasy szkoły podstawowej jest tyle dobra w dzieciach, tyle uśmiechu i tyle przyjaźni, że aż trudno uwierzyć, że tyle emocji może mieścić się w małym człowieczku. Raniuśko wstają chętnie (no dobra czasem im się zdarza niechciejstwo, ale to jak każdemu z nas, nam zdecydowanie częściej), pełni pozytywnej energii wychodzą z domu, dochodzą do drzwi wejściowych szkoły ...i tu się zaczyna ... pytanie, czy wyjdą również podekscytowani, opowiadając nam, co się wydarzyło danego dnia, czy smutne minki będą mówiły, że coś poszło nie tak. Wiele zależy od nauczycieli. Od lat obserwuję koleżanki uczące w klasach 1-3 i jestem pełna podziwu, jak to trzeba się nagimnastykować, żeby w ciekawy sposób wprowadzić literki, cyferki, nauczyć liczyć, czytać, opowiedzieć o otaczającym świecie tak, żeby zostało to jeszcze w główkach. O integracji zespołu nie wspomnę. Dla mnie dziewczyny są w tej kwestii mistrzyniami. Zapewne pomoce dydaktyczne są OK, ale tu trzeba być kreatywnym i pomysłami trzepać z rękawa NON STOP, bo jak dobrze wiemy, dzieci szybko się nudzą. Dla mnie to, co wpojone w klasach młodszych, owocuje w starszych. Niestety problem jest jednak złożony, to co zostało wprowadzone w szkole, trzeba utrwalić w domu. Tu z pomocą i chętnie, powinni wkroczyć domownicy a szczególnie rodzice. Nie z minami cierpiętnika, a z ciekawością i nieudawanym zainteresowaniem, swoimi pytaniami powinni zachęcić do opowiadania, co się dziś pociechy nauczyły i co się wydarzyło. Milusińscy będą opowiadać dość chętnie, bo jeszcze są motywowani do życia w szkole, nie ukrywają uczuć, są otwarci na świat, ale świat kolorowy i interesujący, nie szaro- bury. W takim wszyscy czujemy się źle.
Problemy narastają i zaczynają się u nastolatków. Bunt, wszystko jest na NIE. Szkoła jest beznadziejna, dom jest beznadziejny, tylko wirtualny świat jest ok. Tam czują się dobrze. Czemu? Bo tam nikt od nich nic nie chce, nikt nie krytykuje, nikt nie wymaga, mogą być kim chcą i zawsze w chwili krytycznej mogą się rozłączyć. W realu tego nie ma. Na pytanie "Jak dziś?" odpowiadają "NIC" Pada kolejne pytanie "Na pewno ?" "NO NIC!" i zamykają się w pokojach, a my dla spokoju nie drążymy tematu. Tu może jednak zdarzył się jakiś dramat typu jedynka, może rzuciła dziewczyna, może kłótnia z przyjaciółką... Dla nich to są problemy i warto ich wysłuchać. Pamiętajmy, że wygadanie się zaufanej osobie czyni cuda. Celowo piszę zaufanej, bo jeśli przegapimy moment, okaże się, że dla nich "zaufańcem" będzie ktoś po drugiej stronie ekranu, w necie, a tu wiemy, że o nieszczęście nie trudno.
Nie na darmo jest porzekadło "Co dwie głowy to nie jedna ". Pomagajmy rozwiązywać problemy.
Temat strasznie rozległy i można się rozpisywać.
Zapraszam więc do pisania Waszych spostrzeżeń.
SŁUCHAJMY CO SIĘ DZIEJE U NASZYCH DZIECI , ZNAJOMYCH, RODZINY, MIEJMY OCZY SZEROKO OTWARTE ! NIE BÓJMY SIĘ PROSIĆ TEŻ O POMOC!
Posłuchajcie tego... https://youtu.be/JacM8y-rwhw
Mam nadzieję, że wchodzi piosenka , kiedyś usłyszana :)
Wracając do tytułu, może jakieś propozycje ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz